sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział IX Zanpakutō



Na początku chciałabym dedykować tę notkę Okeyli Kodori w podziękowaniu za wykonanie dla mnie tego pięknego szablonu.
Nie przedłużając zapraszam do czytania i komentowania.
Mata ne!

~*~

- Ech... - Kapelusznik westchnął teatralnie - Jesteś równie impulsywna, jak matka.
- Znałeś moją mamę? – Spytała wyraźnie zaskoczona.
- Owszem. Mieliśmy przyjemność pracować razem, kiedy byłem jeszcze w Soul Society. – Naciągnął mocniej kapelusz, ażeby przysłonić blask w swych oczach. Wolał, aby nikt z obecnych nie domyślił się, że wie więcej, niż mówi. Poza tym doskonale, zdawał sobie sprawę z tego, że jeżeli w tym momencie ujawniłby zbyt dużą część informacji o Miyuki, które miał zamiar zachować dla siebie, mogłyby tylko przysporzyć kłopotów Yukiko, a przecież w zupełności tego nie chciał. - Wtedy również z jakiegoś powodu na mnie krzyczała.
- Rozumiem. Powiedzmy, że ci wierzę. – Odparła bez przekonania odgarniając kosmyk niesfornych włosów za ucho. W ciągu tych kilku dniu zdążyła na tyle poznać tego człowieka, aby domyślić się, że coś ukrywa. Mimo wszystko nie pytała. Skoro postanowił nie mówić nic więcej to uszanuje jego decyzję. Zastanawiały ją jednak słowa, które wcześniej usłyszała. Czy to oznaczało, że jej mama mieszkała w Społeczności Dusz? Zapewne tak. Dlaczego zatem nigdy o tym nie wspominała?- Co teraz będziemy robić?
- Trenować dalej oczywiście. Czas na lekcję trzecią. W odróżnieniu do wcześniejszego testu ten nie posiada limitu czasowego. Tylko od ciebie zależy ile potrwa. Polega na strąceniu mojego kapelusza. Jeśli tego dokonasz zaliczę to, jako wygraną. - Nim Kisuke się obejrzał dziewczyna jednym, sprawnym ruchem ostrza przecięła kapelutek na dwie równiutkie części. - Całkiem nieźle, widać, że nawet nieuwolniony miecz może posiadać taką moc. - Sięgnął do kieszeni po zapasowe nakrycie głowy, by zaraz je założyć. - Sprawdzian trzeci zaliczony. Przejdźmy, więc od razu do dalszej części treningu. Najwyższa pora abyś zaczęła wprawiać się w fechtunku i poznała swoje shikai - pierwsze uwolnienie miecza, do którego potrzebna jest znajomość jego imienia. - Urahara uniósł ku górze swoją laskę, po czym odpieczętował ukrytą w niej Szkarłatną Księżniczkę. – Dobrze zapamiętaj, to, co teraz powiem. Obserwuj bacznie ruchy przeciwnika. Bądź szybka i zwinna. Nie pozwól, aby cię zaskoczył. Nigdy nie trać czujności.

~*~

Siedzieli na kilku większych kamieniach, oczekując zakończenia toczącego się pod czujnym okiem Urahary treningu Yuki. Po raz pierwszy od kilku dni, na ich twarzach nie gościł ten wszystkim znany uśmiech. Byli niezwykle poważni.
- Powtórka z rozrywki, co nie Tessai? – Jinta kątem oka dostrzegł wychodzącego z dołu pomocnika sklepikarza. – Cały jesteś?
- Nie do końca. Moje okulary znowu uległy całkowitemu zniszczeniu.
- Innymi słowy, nic ci nie jest. Zresztą nie ważne. Kierownik dobył miecza, więc zaczyna się prawdziwa zabawa. Nie możesz tego przegapić.

~*~

Ściskając mocniej miecz w dłoni ruszyła na Kapelusznika. Wyprowadziła szybkie cięcie mające dosięgnąć przeciwnika, lecz ten z niemal dziecinną łatwością zrobił unik i przeszedł do kontrofensywy. Był silny i niebywale szybki. Silniejszy niż młoda Bogini Śmierci mogła sobie wyobrazić. Sprawiał, iż cały czas cofała się pod naporem uderzeń. Niespodziewanie zmienił rytm i jeden z jego ataków przełamał jej obronę i ranił w policzek.
- Nie zachowałaś ostrożności, a mówiłem, abyś bacznie obserwowała poczynania swego przeciwnika. – W głosie Urahary zabrzmiała twarda nuta - W czasie walki musisz być gotowa na wszystko. Inaczej zginiesz.
Zamierzała ponownie zaatakować, kiedy skądś do jej uszu dobiegł melodyjny, kobiecy głos. Granice między realnym i wewnętrznym światem zaczęły się zacierać. Biel i czerń mieszały się w odcienie szarości, a wśród nich niespodziewanie "wykwitła" znajoma postać - kobieta w białym kimonie. Postać, która stanowi delikatne dopełnienie swej pani. W końcu są dwiema połówkami tej samej duszy.
- Na co czekasz, Yukiko? Wciąż mnie nie wezwałaś. Pozwól, więc dać sobie podpowiedź, dzięki której poznasz me imię. - Istota uśmiechnęła się chytrze nie zamierzając udzielić prostej wskazówki. - Ludzie powiadają, że każdej zimy płaczę łzami zimnymi i niepowtarzalnymi w swym pięknie i doskonałości.
Czyżby nawiązanie do śniegu? Czy właśnie on jest brakującym elementem tej układanki, który pozwoli naszej bohaterce odnaleźć imię swojego alter ego? Jeśli chcecie poznać odpowiedź na te pytania najpierw musimy cofnąć się w przeszłość.

~*~

- Mamusiu przeczytasz mi bajkę?
- A chcesz? - Mała rezolutnie pokiwała główką. - W takim razie, o czym ma być?
- O wojowniku i księżniczce Shi’rze.
- Skarbie może tym razem coś innego. Tę znasz prawie na pamięć.
- Ale lubię słuchać, kiedy mi ją czytasz. - Zrobiła słodkie oczka. - Mamo proszę.
- Dobrze niech Ci będzie. - Sięgnęła na półkę, aby rozpocząć opowieść. - Dawno, dawno temu w czasach, gdy żyli samuraje w czasie, kiedy wszystko było ułożone według norm, gdy nie było potrzeby dzielenia świata na dobro i zło przez zaspy śniegu przebija się młody mężczyzna. Ma na sobie zbroję wojownika, zniszczoną przez czas. Już wie, że powinien był zostać na głównym szlaku a nie szukać drogi przez góry. Teraz jednak to bez znaczenia – nie wie, gdzie szukać drogi powrotnej, gdzie odnaleźć tę prowadzącą do celu. Zgubił się zimą pośród gór i od wielu dni nie widział żadnego człowieka. W tej chwili dostrzega jedynie dwie czaple - parę przepięknych białych ptaków, tańczących z gracją wśród śniegu. Ich obraz przypomniał mu ukochaną, którą zostawił wyruszając na wojnę.
- Jestem ciekawa, dlaczego ci wszyscy władcy lubią tak bardzo wywoływać wojny? – Zapytała dziewczyna swego ukochanego.
- Tu nie chodzi o to, że lubią. Robią to dla dobra królestwa.
- Mylisz się mój ukochany. Oni kochają horrory. Horrory, w których dziesiątki tysięcy niewinnych istnień zostaje straconych - niemających nawet szans bezpiecznie wrócić do domu. Naprawdę nie mogę zrozumieć, czemu opuszczają swoje ukochane i idą, chociaż tego nie chcą.
- Yukino, jeśli w walce dokonam wielkich czynów, twój szlachetny ojciec zaakceptuje mnie. Jestem pewien, że pozwoli mi wziąć cię za żonę. Z uwagi na moje uczucia, z uwagi na to by bronić twego szczęścia pójdę na wojnę.
Jego, żal, tęsknota, niepewność uczuć młodej dziewczyny, smutek i zmęczenie kazały mu napiąć łuk. Strzała dosięgła celu godząc w jedno z skrzydeł ptaka. - Matka przerwała opowieść. Ucałowała Yukiko w czoło i sądząc, iż zasnęła zamierzała wyjść z pokoju. Niespodziewanie jednak usłyszała, że dziewczynka na wpół przytomna szepce „jeszcze nie śpię”. Na dźwięk wypowiadanych przez nią słów uśmiechnęła się pod nosem i kontynuowała. - Wojownik jednakże odchodzi, aby wyruszyć w dalszą drogę. Dni mijały, a on wciąż nie zbliżył się znacząco do podnóża gór. Przez dłuższy czas krąży wokół tego samego miejsca, aż w końcu wraca do punktu wyjścia. Uświadamia mu to ustrzelona wcześniej czapla, którą ponownie napotyka na swej drodze. Dostrzegł również piękną kobietę stojącą w śnieżnobiałym kimonie. Ostrzega ją, że w dni, gdy płacze księżniczka Shira, dzieje się coś smutnego.
- Ludzie powiadają, że łzy bogini Shirahime spadające na ziemię zapowiadają nieszczęście. Powinnaś, czym prędzej wracać do domu.
- Śnieg to nie łzy Pani śniegu. – Kobieta wpatruje się w niego. Nie zaszczyca go uśmiechem. - Śnieg nie jest moimi łzami. To płacz dzieci, którym na imię śnieg. Yuki to ich łzy.
Odchodzi wskazując mu właściwą drogę. Zdziwienie w oczach mężczyzny i stado wilków podrywających się w powietrze. Już wie, z kim rozmawiał. Słyszał jej słowa na pożegnanie. Być może i ty kiedyś zdołasz usłyszysz ten głos w głębi swojego maleńkiego serduszka.
Pani Nakatomi odłożyła książkę na miejsce i spojrzała na córkę. Miarowy oddech i zamknięte oczka utwierdziły ją w przekonaniu, że zasnęła w najlepsze.


~*~

Zastanawiała się jak słowa wypowiedziane przez istotę mieszkającą w głębi jej duszy mają się do białego puchu. Przymknęła na moment powieki, aby zaraz ponowie je otworzyć. Teraz i ona wiedziała, z kim rozmawiała.
- Shirahime! Chiru Shirahime! – Krzyknęła. - Jesteś boginią śniegu. Mama mi często o tobie czytała.
- Gratuluje, wreszcie pozwoliłaś do siebie dotrzeć. Zgadza się jestem władczynią śniegu, ale mam też władzę nad lodem. – Biała Księżniczka wraz wypowiedzeniem ostatnich słów dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Nakatomi z kolei wróciła pod skrzydła rzeczywistości trzymając w dłoni miecz w uwolnionej formie. Wyglądał dość osobliwie. Biała rękojeść idealnie współgrała z połowicznie białym ostrzem. Ostrzem, które swym kształtem przypominało nieco szermierczy floret.

~*~

- Skoro twój pogromca dusz został uwolniony przejdźmy oficjalnie do następnej lekcji.
- Przepraszam, Urahara- san to chyba nie najlepszy pomysł. Na tą chwilę mam za dużo reiatsu i z pewnością nie zdołam nad nim zapanować. Tak, więc proszę zrób unik. - W stronę właściciela sklepiku poleciała fala śnieżnej zamieci niszcząc wszystko, co napotka na swej drodze.
- Krzycz, Benihime! Tarcza Krwawej Mgły! - Zareagował błyskawicznie. W ułamku sekundy pojawiła się przed nim szkarłatna tarcza, zatrzymując tym samym najsilniejsze uderzenie. - Jejciu gdyby nie moja tarcza krwawej mgły mógłbym z powodzeniem robić za lodową rzeźbę. Znowu zniszczyłaś mój kapelusz. Zaliczyłaś trzecią lekcję. Myślę, że na dzisiaj wystarczy. Możesz wracać do domu i odpocząć. Jutro również przyjdź do mojego sklepu. – Powiedział spokojnie i ponownie zapieczętował zanpakutō w lasce.
- Dobrze. Tylko najpierw niech ktoś mi wytłumaczy, jakim sposobem mam wrócić do mojego ludzkiego ciała, bo przecież tak chodzić nie będę. – Przeniosła spojrzenie na Ichigo, co dało mu do zrozumienia, że to właśnie on ma się podjąć zadania. Nie mając większego wyboru niechętnie wyciągnął z kieszeni odznakę zastępczego Boga Śmierci i przyłożył do piersi. Chwilę później stał tuż obok przyjaciółki w swojej duchowej postaci.
- Patrz się i ucz Yu-chan. Wystarczy stanąć za swoim ciałem i unieść je. Potem po prostu w nie wejść. Zrozumiałaś czy może mam prościej wytłumaczyć? – Zapytał wracając do swej cielesnej formy.
- Zrozumiałam. Głupia nie jestem i nie mów do mnie „Yu-chan”, ponieważ nie lubię tego określenia. Jasne?! – Po tych słowach mając go całkowicie w poważaniu rzuciła pozostałym krótkie „na razie” na pożegnanie i opuściła treningową pustynię.

~*~
Shirahime - Biała Księżniczka
Chiru - Opadac
Floret - Broń w szermierce sportowej

2 komentarze:

  1. Fajnie sie czyta, a wiem ze zaszlas z watkiem dalej, kiedy skonczysz przeprowadzke, i zaczniesz dalszy watek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze pójdzie to możliwe, że jeszcze dziś wrzucę dalszą część opowiadania. :)

      Usuń

LAYOUT BY OKEYLA